Menu
Lokalizacja i godziny otwarcia
Amenities and More
Rekomendowane recenzje

Overall rating
5 star
4 stars
3 stars
2 stars
1 star
- Dorota G.Warszawa201814017-03-2017
Klimatyczna restauracja skryta w pięknym Ogrodzie Saskim serwująca kuchnię polską i włoską .
Wystrój jest elegancki idealny na romantyczną kolację czy wyjątkowe spotkanie rodzinne. Klimatyczne patio ,balkon czy przeszkolona weranda dodają uroku temu miejscu. Nienaganna obsługa to kolejny plus.
ST ANTONIO chleb i wino na dobry początek serwuje nam pyszne ciepłe pieczywko(w moim przypadku ciabatta )z oliwą i ziołami w formie czekadełka. Zachwytów na temat pieczywa nie było końca, pyszne!
Na przystawkę zamówiłam tatar wołowy(29zł) Dodatki :czerwona cebula, biała cebula, ogórek, grzybki, anchois, musztarda. Osobno podane było masło oraz maggi ...czyli dyskusyjny dodatek. Męczyłam się by do tej mocno zbitej porcji mięsa wmieszać dodatki. Mięso pozbawione było smaku, wymieszanie wszystkich składników nie poprawiło sytuacji.
Rzadko zamawiam naszą narodową specjalność czyli pierogi w restauracjach, nigdzie nie zjemy tak dobrych jak w domu (nie ma się co oszukiwać) .Najczęściej są piekielnie pikantne tak by zabić inne(nie udane) smaki ,bądź o cieście tak grubym i twardym, którym można wybić szybę.
ST ANTONIO zaskoczyło mnie w stu procentach! Pierogi podawane tutaj są podsmażane czyli nie pływają w tłustych skwarkach ,a posiadają przyjemną chrupką skorupkę. Ciasto jest idealne cienkie i smaczne, farsz mięsny(19zł) jest delikatny i NIE pikantny. Farsz z kapusty i grzybów(17zł) jest równie rewelacyjny. Kapusta jest prawdziwa kiszona a nie kwaszona !grzybki są widoczne w farszu, który jest w odpowiedniej ilości i nie wysypuje się. Reasumując lepszych pierogów w restauracji jeszcze nie jadłam!
Danie główne - polędwica z dorsza (43zł) perfekcyjny, soczysty i spory kawałek ryby skąpany był w delikatnym sosie winno-maślanym. Pomidorki, czosnek, oliwki i duża ilość ziół wszystkie składniki tworzą zgraną całość. Do dania podawana jest sałatka z bardzo dobrym słodkim dressingiem.
Na pożegnanie po opłaceniu rachunku na naszym stole lądują kieliszki z wiśniową nalewką:) bardzo miły gest znany Wam pewnie z innych restauracji
W restauracji ST ANTONIO czułam się bardzo dobrze. Długo będę pamiętać smak pierogów i profesjonalną obsługę w wykonaniu Pana Patryka. Piękne miejsce z przyzwoitą kuchnią.
GŁODNA DOROTA / wariacjerestauracje.plDane właściciela firmy
Karolina P.
20-03-2017
Dziękujemy! Cieszymy się z tak miłej opinii. Zapraszam ponownie, na kolejne pozycje z naszego Menu. Mamy nadzieję, że będą tak samo dobrze smakowały.
- Mikolaj S.Warszawa365273131919-09-2014
Ogródek i lokalizacja tego miejsca są genialne, cała reszta jedynie OK. Lokal wydaje się taką trochę bardziej fancy wersją Szwejka, ale może wydaje mi się tak przez to, że lokal należy do tych samych właścicieli. Z drugiej strony, knajpa działa na tych samych zasadach - darmowa przystaweczka na start, (tylko tutaj jest to oliwa z ziołami, nie smalec), codziennie jest jakaś promocja, a na koniec dostajemy kieliszek nalewki do rachunku.
Jedzenie jest niezłe i w miarę dobrych cenach. Najbardziej smakowało mi carpaccio i deser, który polecił mi pan kelner, który był bardzo miły i rozmowny, ale niestety trzeba było często długo na niego czekać. Deser ten składał sie z sorbetu zalanego kieliszkiem wódki i był naprawdę fajny i przy okazji tani (chyba 9 zł), więc musiałem walczyć ze sobą, żeby nie zamawiać kolejnych kilku, no ale wiadomo, z deserami nie wolno przesadzać.
Podsumowując, niewiele zabrakło, żebym ocenił lokal na 4 gwiazdki i nawet chciałem to zrobić, bo naprawdę ogródek jest bardzo miły, a jedzenie w porządku i nawet mogłem przymknąć oko na dziwny wystrój wnętrza, skoro i tak siedzieliśmy na zewnątrz. Ale ostatecznie daję trzy gwiazdki, głównie za to, że ostatnio na rachunek musieliśmy czekać prawie 15 minut. (P.S. płacić można było tylko Visą.) - Beata R.Warszawa135531109219-01-2015
Trafiłam tu przez przypadek, nocą (była 21.40), idąc w kierunku przepięknie oświetlonego budynku, spowitego mgłą. Choć była niedziela i noc, to jeszcze można było u nich zjeść.
Zamówiłam polędwiczki wieprzowe na musie selerowym, mój towarzysz chop steaka. Na początek dostaliśmy po lampce wina musującego, bo była niedziela, a wtedy jest tam taka promocja. Na jedzenie czekaliśmy krótko, czemu trudno sie dziwić, bo o tej porze bylismy jedną z 2-3 par w całej restauracji, która jest bardzo duża. Jedzenie było bardzo smaczne, klasyczne, takie, które posmakowałoby każdemu. Mięso mięciutkie, mus selerowy rozpływał się w ustach, chop steak z duszoną cebulką mięciutki i soczysty.
Dodam, że jest to taka restauracja, do której możecie pójść z osobami ceniącymi sobie klasyczne dania, bowiem nie ma tu dziwadeł, są normalne mięsa, ryby, przyrządzone bardzo pysznie, ale bez szaleństw. Za największe szaleństwo można tu uznać mus z selera. Porcje są bardzo duże, dania są drogie, ale przynajmniej widać za co się płaci i wychodzi się najedzonym. A nie tak jak czasami bywa w innych miejscach - wielki talerz na pół stołu, a na nim kropeczka z jakimś stojącym warkoczem i tu już niby to artystyczne danie kuchni autorskiej. Tu tego nie ma. Zapłacicie, ale się porządnie najecie i będziecie zadowoleni, bo będzie smacznie.
Minusem restauracji jest wystrój. Tzn. dla mnie, bo rozumiem, że może komuś się podobać. Otóż mamy tutaj nieco kiczowate nagromadzenie wszelkich dóbr, typu mała fontanna na ścianie, kolorowe okienko z witrażami przy podłodze, łańcuchy światełkowe, posągi, malowidła, kotary, parawany. Czułam się jak w jakiejś scenografii w teatrze do jakiejś mega przerysowanej baśniowej opowieści. Nie jest to zupełnie mój styl, ale przyznam, że raz na jakiś czas całkiem śmiesznie jest posiedzieć wśród takiego czystego kiczu. Stoły są natomiast bardzo elegancko nakryte, jest czysto i porządnie, a do tego - co bardzo doceniam - są oddalone od siebie na przyzwoitą odległość, co oznacza, że można mieć odrobinę przestrzeni osobistej przy posiłku, a nie trącać się łokciami z kimś z sąsiedniego stołu.
Cieszę się, że tu trafiłam. Wyobrażam sobie, że latem, wśród zieleni parku, musi tu być absolutnie przepięknie. - Julia P.Warszawa1114308-04-2017
Duzym plusem tego miejsca jest widok na ogrod Saski i muzyka na zywo,jesli chodzi o jedzenie,to...spektakularne w smaku nie bylo :( ,zwyczajne jedzenie tylko ceny wyzsze.
Zamowilam pappardelle z burakami,mascarpone,rukola i winem.Wina nie bylo czuc w ogole(rozumiem,ze on podczas gotowania wyparowuje,ale smak/zapach powinnien jakis pozostac,a tu nic nie bylo czuc ),makaron dobry,ale nie slony,a mascarpone bylo 2 łyzeczki.Do zjedzenie,ale szalu nie bylo. Moj znajomy zamowil kaczke,porcja dosyc duza,ale byla podana ze spalona skora :/
Raczej nie zawitam tu drugi raz.Dane właściciela firmy
Karolina P.
10-04-2017
Dziękujemy za Pani opinię. Przykro nam, że wizyta nie przyniosła samych pozytywnych wrażeń. Chcielibyśmy wyjaśnić ta sytuację i przeprosić. Prosimy o podanie do siebie kontaktu w wiadomości prywatnej.
- Katarzyna S.Mazowieckie132224-07-2018
Minusem restauracji jest wystrój. Tzn. dla mnie, bo rozumiem, że może komuś się podobać. Otóż mamy tutaj nieco kiczowate nagromadzenie wszelkich dóbr, typu mała fontanna na ścianie, kolorowe okienko z witrażami przy podłodze, łańcuchy światełkowe, posągi, malowidła, kotary, parawany. Czułam się jak w jakiejś scenografii w teatrze do jakiejś mega przerysowanej baśniowej opowieści. Nie jest to zupełnie mój styl, ale przyznam, że raz na jakiś czas całkiem śmiesznie jest posiedzieć wśród takiego czystego kiczu.
- Róża C.San Francisco, Stany Zjednoczone7791920-06-2013
Zakochałam się w farfalle z wędzonym łososiem i kremowym sosem koperkowym. Na deser szarlotka na ciepło z lodami waniliowymi, lody były niestety w połowie rozpuszczone. Robert zamówił polędwicę cielęcą nadziewaną pomidorami i mozzarellą podaną z makaronem papardelle. Wyglądało bardzo apetycznie. Porcje spore i odpowiednio większe talerze, dzięki czemu nic nie wystaje na obrus. Jako przystawka podawane są kromki bagietki z oliwą i ziołami. Nie ma papierowych serwetek, są tylko bankietowe.
Muzyka na żywo, bajkowa barokowa stylizacja - osobiście lubię takie klimaty. Wejście od Parku Saskiego.
Pro tip: można wynająć VIP room odseparowany od części głównej restauracji, wchodzi się po schodkach na pierwsze piętro, ale nadal słychać pianistę z parteru. - Aneta S.Seattle, Stany Zjednoczone9620334221-12-2012
Do miejsca tego trafiłam w związku z moim życiem zawodowym. I wcale nie żałuje!
Jedzenie pyszne! Carpaccio - uważam, że jedna z najlepszych pozycji w menu. Polecam wszystkim, którzy znajdą to miejsce. A łatwo nie jest, gdyż jest schowana przed oczyma przechodniów, a wejście znajduje się od strony Ogrodu Saskiego.
Próbowałam również ryby - w moim przypadku łososia - i też nie mogę złego słowa powiedzieć. Idealnie wysmażony, delikatny i smakowity.
Wystrój bardzo elegancki, trochę nie w moim guście, ale ogólnie przyjemny.
Obsługa poprawna. Jak na eleganckie miejsce, do którego pretenduje St. Antonio, lekko niespełniająca oczekiwań - przynajmniej moich.
Ogólnie polecam miejsce, dla pragnących dobrego jedzenia. Tylko trzeba się przygotować na raczej wysoki rachunek. - Justyna K.Warszawa1609045808-07-2014
Jedzenie dobre ale bez rewelacji. Najlepiej pasujące określenie to: nudne. Jest to klasyczna restauracja w typie włoskim jakich wiele w Warszawie. Rewelacyjna na 'imieniny u cioci'. W środku jest bardzo ciemno nawet w słoneczny dzień. Wystrój nawiązuje do stylu dworkowego. Plusem jest położenie na obrzeżach Parku Saskiego, bardzo pasuje na większe imprezy w typie rodzinnych. Relacja ceny do jakości i smaku jest bardzo dobra.
- Marianna E.Warsaw813413207-08-2012
Do St'Antonio prawdopodobnie nigdy bym nie trafiła, gdyby nie to, że mój ojciec oddał mi, otrzymany przy jakiejś okazji, bon do tej restauracji. Raczej staram się unikać miejsc tego typu. Czuję się bardzo niekomfortowo, kiedy kręci się koło mnie za dużo obsługi. Nie wiem, czy mam za każdym razem za wszystko dziękować, czy kiwać głową i spuszczać wzrok. Generalnie - mam silne poczucie, że w każdej chwili mogę się skompromitować.
Tym razem, jako, że trafiłam tu właściwie fartem, wcale nie przeszkadzało mi to, że tego miejsca sama na pewno bym nie wybrała. Jest tu dość ekskluzywnie. wystrój zupełnie nie w moim guście - "na bogato". Jakieś nibywłoskie altanki, draperie, podejrzane rzeźby. Fuj.
Ale jedzenie... no co tu dużo mówić - jak bym miała miliony monet, mogłabym na ten gipsowy przepych przymknąć oko. Ba! mogłabym je właściwie całkiem zamknąć, żeby tylko jeść. W ramach naszego bonu udało nam się spróbować fantastycznego makaronu z owocami morza, bazylią i pomidorami (26 zł, więc naprawdę przyzwoicie) i halibuta w sosie z kaparami (44 zł). Na deser oczywiście tiramisu (za całe 18 zł, ale akurat się w naszym budżecie zmieściło), które było chyba njlepszym tiramisu, jakie w życiu jadłam.
Raczej tu nie wrócę, bo to nie moja stylówa, ale jedzenie na 5 z plusem. - Magdalena G.Warsaw729027026-07-2012
Wejście do St'Antonio skrywa się w głębi budynku, od strony Parku Saskiego, z ulicy Senatorskiej nie jest widoczne. To sprawia, że jest to miejsce dla tych, którzy wiedzą, gdzie idą. Przypadkowych gości odstrasza też wystrój, na pierwszy rzut oka widać bowiem, że to nie jest niezobowiązująca knajpka, a całkiem szykowna restauracja. Spojrzenie w menu potwierdza to wrażenie. Tanio nie jest, potrawy też dość wymyślne, na szczęście nie wszystkie. Wystrój dość niekonsekwentny, trochę włoski, trochę nastawiony na podkreślenie eleganckiej atmosfery. W sumie mariaż dość ryzykowny, ale udany. Jedzenie również sprawia, że czujesz się w pełni usatysfakcjonowany. Podobno doskonałe są tu mule i ostrygi, ja aż tak nie szalałam. Wystarczył mi makaron z grzybami, bo akurat był sezon grzybowy. Przyznaję, smak nieziemski i trudny do zapomnienia. Zupa krem grzybowy, którą spróbowałam z sąsiedniego talerza też bardzo dobry. Ryby nie próbowałam, ale moja osoba towarzysząca była w siódmym niebie, bo rybka podobno była naprawdę dobra. Rachunek zapłaciliśmy spory, ale przynajmniej czułam, że nie płacimy bez sensu. Dobrze nas nakarmili.